Trzeci dzień w Seulu był w końcu słoneczny, więc po tradycyjnym koreańskim śniadaniu – tym razem zamówiłam wersją stała śniadania: Bibimbap – wyruszyliśmy na spacer. Zobaczyliśmy mniejszy obiekt pałacowy niż w dniu poprzednim – Deoksugung. Trafiliśmy na zmianę warty i całe z tym związane przedstawienie. Odwiedziliśmy również targ.
Z przygód kulinarnych - byłam w kawiarni, w której przyrządzano z zielonej herbaty chyba wszystko: puddingi, kremy, lody, latte, koktajle, ciasteczka. Odwiedziliśmy również sushi bar. Przy każdym stoliku znajdował się ekran, przy użyciu którego można było zamawiać dania z karty lub zabierać z taśmociągu, który przesuwał się wzdłuż stolików. Można była zamawiać, jeść, zamawiać, jeść, wybierać z taśmociągu i jeść – prawdziwa uczta. Nie muszę dodawać, że wybór był oszałamiający.
O 17:30 wyruszyliśmy na lotnisko aby rozpocząć kolejny etap podróży.