Sobota
Pobudka o 5:30, śniadanie o 6:00 i o 6:45 wyjazd do bazy - tak zaczęła się przygoda nurkowa na Palau. Dzień niestety znowu deszczowy, cieplej jest pod wodą niż na pędzącej łodzi w strugach deszczu. Mieliśmy szczęście i w czasie lunchu na rajskiej wyspie przestało na chwilkę padać.
Po południu zwiedziłyśmy okolicę.
Na kolacje tym razem pieczony tuńczyk w liściu bananowca z sosem z imbiru - dobre, ale stek był zdecydowanie lepszy.
Niedziela
Piękna pogoda! Dzisiaj wyruszyliśmy dopiero o 10:00. Tradycyjnie dwa nurkowania i lunch na kolejnej rajskiej plaży. Pierwsze nurkowanie przy ściance przypominało trochę nurkowanie w Egipcie. Natomiast drugie było wyjątkowe. Główną atrakcją drugiego nurkowania była obserwacja rekinów oraz "lot" w prądzie przez Ulong channel. Fantastyczne unoszenie w nieważkości.
Kolacja tym razem w japońskiej restauracji - sashimi z tuńczyka i zupa misto. Pyszne!
Klimat jest bardzo wilgotny, praktycznie nic nie schnie. Wrócę nawilżona za wszystkie czasy :)